czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 4

Obudził się w pomieszczeniu, które aż za bardzo przypominało mu skrzydło szpitalne, bowiem wszystko co się w nim znajdowało było białe. Kiedy zaprzestał podziwiania wystroju, zauważył, że przyglądają mu się jego rodzice i brat.
- Skoro już się obudziłeś to musisz wracać do swoich "krewnych". - powiedziała ze smutkiem pani Malfoy.
- Rozumiem, ale przecież zauważą, że nie wyglądam jak Harry Potter.
- Rzucimy na ciebie zaklęcie iluzji, dzięki któremu nikt nie zauważy zmiany w twoim wyglądzie. - stwierdził pan Malfoy - Musisz tam jeszcze trochę wytrzymać, ponieważ najpierw musimy wymyślić sposób, żeby zabrać cię z pod pieczy Trzmiela, żeby ten cię nie szukał.
Serpens westchnął ciężko wstał, ubrał się i czekał aż jego prawdziwa rodzina rzuci na niego zaklęcie. Po rytuale spojrzał w lustro i znowu zobaczył niskiego chłopca z czarnymi, sterczącymi w każdą stronę włosami i zielonymi oczami. Ostatni raz spojrzał na rodziców, skinął głową bratu i wszedł do dopiero co otwartego portalu. Opuścił jeden świat, a w drugim się obudził. Leżał w łóżku w domu Dursley'ów. Przybrał przygnębiony wyraz twarzy i ruszył w stronę kuchni, żeby przygotować śniadanie. Po dokładnym przejrzeniu lodówki, w której było chyba dosłownie wszystko, postanowił zrobić każdemu po omlecie z szynką. Zwabieni zapachem mieszkańcy domu na Privet Drive 4 weszli do kuchni widząc śniadanie usiedli przy stole i zaczęli konsumować. Chłopak czuł wewnętrzną odrazę do tych ludzi, jednak nie okazał  tego otwarcie.
- Idę na spacer. - powiedział bezuczuciowym tonem i nie czekając na pozwolenie wyszedł na dwór. Kiedy tylko przekroczył furtkę naokoło niego aportowało się dziesięciu śmierciożerców. Serp rozejrzał się oszołomiony, ale nie miał czasu zareagować, gdyż jedna z ubranych na czarno postaci chwyciła jego ramię i deportowała się wraz z nim. Młody Malfoy rozejrzał się uważnie,  znajdował się w sali zebrań tego był pewny. W pomieszczeniu było pełno śmierciożerców, na szczycie stołu, na pozłacanym krześle znajdował się Lord Voldemort.
- Proszę, proszę czyżby słynny Harry Potter postanowił nas w końcu zaszczycić swoją obecnością.Crucio! - wrzasnął Czarny Pan celując różdżką w Węża. Brat Smoka spojrzał na niego ze zdziwieniem, spodziewał się czegoś bardziej widowiskowego. Jednak Tom był dużo bardziej zdziwiony, chłopak ani drgnął pod jego najmocniejszym Cruciatusem.
- Wynocha wszyscy! Lucjuszu, Narcyzo, Draco, Severusie, wy zostańcie.
Kiedy nie proszeni o zostanie śmierciożercy opuścili pomieszczenie Riddle, przy głośnym zawodzeniu Bellatrix, że ona też chce, powiedział:
- Więc Potter, skoro nie zareagowałeś na mojego Cruciatusa musisz należeć do jakiejś rasy magicznej. Może zdradzisz nam do jakiej?
- Nie chce mi się. Może lepiej będzie jak na to pytanie odpowiedzą moi rodzice. - odpowiedział wyczarowywując sobie kieliszek wina.
- Co ty wygadujesz Potter?! Przecież twoi rodzice nie żyją!!! - wtrącił się zirytowany Snape.
- Miałem na myśli prawdziwych rodziców. - odparł Serpens - Matko. Ojcze. - skinął głową w stronę rodziców.
- ŻE JAK?!?!?!?!?! - wrzasnęli wytrąceni z równowagi mężczyźni(Sev i Tommy)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz