Betowała Tańcząca (i chwała jej za to)
**********************************************************************************
Młodemu Malfoy'owi ani na chwilę nie zniknął uśmieszek z twarzy. Patrzył na Dafne przekrzywiając delikatnie głowę przez co wyglądał jak wąż wpatrujący się w swoją ofiarę, w tym momencie nie było wątpliwości, co do tego skąd się wzięło jego przezwisko.
- Tak, zamierzam Ich w to wplątać, ponieważ nikt inny nie nadaje się lepiej do tego zadania, a w dodatku doskonale znamy ich poglądy. - głośne westchnięcie wyrwało się z ust Serpensa, a uśmiech zniknął - Zrozum, Daffy, sam długo się nad tym zastanawiałem i nie potrafię znaleźć lepszego rozwiązania.
- No dobrze, ale przecież nie wyskoczysz na środek Wielkiej Sali i krzykniesz "Cześć wszystkim! Tak naprawdę jestem Harrym Potterem." Wybacz, ale ja tego nie widzę. - powątpiewający głos dziewczyny wyraźnie mówił, co o tym wszystkim myśli.
- A kto powiedział, że zamierzam im powiedzieć kim jestem? Dafne, Ty również ich znasz, co powoduje, że nie muszę ujawniać swojej poprzedniej tożsamości.
Zapadła między nimi cisza podczas, której patrząc sobie w oczy starali się nawzajem przekonać do swoich racji. Przerwało im dopiero głośne chrząknięcie dochodzące od trzeciej osoby znajdującej się w pomieszczeniu, a o której zupełnie zapomnieli.
- Dowiem się w końcu kim są Ci tajemniczy ONI?- spytał Draco, uważnie przyglądając się bratu, który na jego pytanie prawie niedostrzegalnie się skrzywił i potarł nasadę nosa, tak jakby nagle nabawił się wielkiego bólu głowy.
-Nie jestem do końca pewien czy to kim są Ci się spodoba, ale musisz wiedzieć, że to jedne z najbardziej godnych zaufania osób jakie znam i...- chłopakowi przerwało głośne prychniecie od strony Dafne.
-Oczywiście, że są najbardziej godni zaufania, skoro dałeś nam te medaliki. - wyciągnęła z pod bluzki mały wisiorek w kształcie litery S - Do dziś ciężko mi uwierzyć, że coś tak małego jest gwarantem naszej przysięgi wierności.
Draco spojrzał na nią zdziwiony.
- Jak to gwarantem wierności? Przecież to najczystsza czarna magia! Ile wy mieliście lat kiedy złożyliście przysięgę?
- Dwanaście. I za nim zadasz kolejne pytanie, to mnie wierność przysięgali i wiem, że gdyby ten rytuał się nie udał umarłbym, ale nic się nie stało i dalej żyje.
-Co nie zmienia faktu, że mogłeś umrzeć! - Smok skierował na Greengrass spojrzenie godne bazyliszka - Jak mogłaś mu na to pozwolić?
- Nie wiedziałam, ze to takie niebezpieczne! Powiedział nam, że to prosty czar, który każdy może wykonać!
-Hej! Uspokójcie się. Najważniejsze, że nic mi się nie stało!
Dwójka, która jeszcze niedawno się kłóciła, teraz rzucała mu jadowite spojrzenia, które tak szczerze powiedziawszy nie robiły na nim żadnego wrażenia. W końcu po tylu latach bycia "ulubionym" uczniem Severusa Snape'a przyzwyczaił się do takiego wzroku. Wspomnienie poprzednich lat sprawiło, że przed oczami stanęła mu jedna z wielu scen, kiedy siedząc w jakiejś zapomnianej klasie ze swoimi znajomymi ważył jedne z bardziej skomplikowanych mikstur.
WSPOMNIENIE
Siedział nad kociołkiem i ze zniecierpliwieniem przyglądał się eliksirowi, który zaczął przybierać błękitną barwę. Ważenie Veritaserum wymagało olbrzymiej dokładności, jednak niektórzy z tego, co zauważył, wydawali się być wręcz rozbawieni tym, że waży tak skomplikowany eliksir, a raczej tym komu zamierza go podać.
-Neville, zajrzyj do eliksiru zapomnienia, najwyższy czas dodać kieł węża.
Gdyby ktoś mu powiedział jeszcze rok temu, że Neville Longbottom będzie wraz z nim ważył takie eliksiry wysłałby go do Św. Munga, ale teraz kiedy okazało się, że chłopak jest w stanie idealnie wykorzystać swoją wiedzę Zielarską w praktyce był zachwycony tym, że jednak przyjął go do swojego kółka naukowego. Tylko dzięki swojej podzielności uwagi Harry'emu udało się zauważyć moment, w którym mikstura przybrała czerwoną barwę i zamieszać cztery razy w lewo sprawiając, że eliksir stał się przezroczysty. Zadowolony z siebie przelał zawartość kociołka do fiolki i spojrzał na swoich towarzyszy z psotnym uśmiechem.
-To jak? Ruszamy na podbój sekretów Dropsa?
KONIEC WSPOMNIENIA.
Tak, to były piękne czasy, kiedy poza drobnymi spotkaniami z Voldemortem jego jedynym problemem był manipulujący wszystkimi dookoła Dumbledore. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że ktoś potrząsa jego ramieniem próbując przywrócić go do rzeczywistości. Dość szybko zakodował, że jego brat wyciąga różdżkę z dość złośliwą miną, więc kiedy w jego stronę poleciało zaklęcie uchylił się z wprawą. Niestety czar trafił w Dafne, która po raz kolejny tego dnia była mokra i teraz próbowała zabić Draco wzrokiem. Wybuchnął radosnym śmiechem, przyciągając ich uwagę. Draco przybrał obrażony wyraz twarzy.
- To dowiem się czegoś w końcu?
- Eh... nie dasz mi spokoju, prawda? - nawet nie czekał na potwierdzenie - Dobrze, dobrze już działam.
Wyciągnął z szuflady szafki znajdującej się przy biurku medalik w kształcie herbu Hogwartu, a następnie wcelował w niego różdżką i wysyczał cicho datę i miejsce spotkania, poczuł przepływającą magię i usłyszał cichy syk Daffy, spojrzał na nią z pytaniem w oczach.
- Zapomniałam już jak bardzo gorące robią się w momencie wezwania. - zmieszana zerknęła na wiadomość - Za godzinę w Łazience Jęczącej Marty? Tak szybko?
- A mamy na co czekać?
- Ej... dalej mi nie powiedzieliście kto to będzie!
- Dowiesz się na miejscu. - Serp szybko uciął rozmowę, podchodząc do szafy w celu wyciągnięcia swojej ulubionej koszulki z wizerunkiem tygrysa, którą szybko na siebie narzucił. Po chwili wyciągnął talię kart i spojrzał na swoich towarzyszy ze znaczącym uśmiecham.
- Może mała partyjka pokerka?
Jego brat i przyjaciółka popatrzyli po sobie z załamanymi minami i wzruszając ramionami kazali mu tasować. Po pół godzinie, kiedy Draco spokojnie wzbogacał się kosztem reszty, która patrzyła na niego jak na oszusta, stwierdzili, że najwyższy czas ruszyć swoje szanowne siedzenia. Bracia założyli jeszcze tylko czarne peleryny z kapturami, które zaraz znalazły się na ich głowach. Wolnym krokiem wyszli z Pokoju Wspólnego Slytherinu i ruszyli na miejsce spotkania uważnie sprawdzając czy nikt ich nie śledzi, na szczęście obyło się bez żadnych opóźnień i spokojnie dotarli na miejsce, gdzie już czekali na nich Fred i George Weasley'owie, Neville Longbottom, Luna Lovegood i Caroline Purvis.